Ta nowa towarzyszka podróży to Kaśka - prawniczka, która zna podstawy chińskiego (już to sprawia, że może nam się przydać), ale przede wszystkim bardzo pozytywna i odważna osoba. Pozostaje mieć nadzieję, że wie w co się pakuje. Tak jakoś wyszło, że projekt jeszcze nie rozpoczął, a my już się rozdzielamy. Grzesiek, zgodnie z naszymi wcześniejszymi założeniami, leci prosto do New Delhi, skąd zamierza udać się do Dharamsali, siedziby rządu tybetańskiego na uchodźstwie. Tam będzie realizował swój własny projekt fotograficzny. Natomiast my z Kaśką postanowiliśmy, że dotrzemy do Indii drogą lądową, przez Ukrainę, Rosję, Turcję, Gruzję, Armenię, Azerbejdżan, Iran i Pakistan. Uznaliśmy, że nie chcemy odpuszczać sobie tak ciekawego kawałka świata. Przede wszystkim chodzi nam o Kaukaz i jego mieszkańców - Inguszów, Czeczenów, Gruzinów, Awarów, Azerów, Ormian, Kurdów. Chcielibyśmy spędzić z nimi trochę czasu i spróbować dostać się także do miejsc zapalnych, takich jak Czeczenia, Abchazja, Osetia Południowa, czy Górny Karabach. Interesuje nas także irański Kurdystan. Zobaczymy na ile ten projekt uda się zrealizować, ale tak czy inaczej - do Indii dotrzemy lądem i spotkamy się z Grześkiem w Kaszmirze. Pewnie pod koniec maja. Więcej o naszym projekcie: www.experiencehimalaya.blogspot.com.